Bez skrępowania o HIV - @rocknkarol
Gdy usłyszał diagnozę, wrócił do domu i uderzył głową prosto w ścianę. Był wściekły, a w jego głowie kłębiły się setki myśli, również tych samobójczych. Dziś ten etap ma już za sobą i gdyby nie to, że codziennie o godzinie 12:00 musi brać jedną tabletkę, to nawet nie pamiętałby, że ma wirusa HIV. - To zawsze najbardziej dziwi ludzi, że nie jestem przykuty do łóżka, że chodzę, że nie wyglądam jak Tom Hanks w ''Filadelfii''. Z HIV się po prostu żyje, bez jakichś większych problemów – mówi otwarcie.
Karol dowiedział się o zakażeniu wirusem HIV przez przypadek. - 24 lipca 2015 roku, nie zapomnę tej daty do końca życia. Parę dni wcześniej poszedłem oddać krew. Byłem nieświadomy zakażenia – opowiada Karol.
Potem zadzwonił telefon.
- Gdy do mnie zadzwonili i powiedzieli, żebym jak najszybciej stawił się do centrum krwiodawstwa, to już wiedziałem, że coś jest nie tak. Po otrzymaniu informacji, że jestem nosicielem, dostałem też wytyczne, gdzie się udać i co mam robić dalej. Gdy wróciłem do domu, wziąłem rozpęd i zacząłem walić głową w ścianę. Nie wiedziałem, co ze mną będzie. Dodatkowo byłem wtedy w fatalnej sytuacji – świeżo po rozstaniu, bez pracy, bez jakichkolwiek perspektyw, a w dodatku parę miesięcy wcześniej musiałem wrócić do rodzinnego domu, więc myślałem, że to już koniec. Zastanawiałem się, czy mam przedawkować jakieś leki czy wyskoczyć z balkonu. Nie wiem, co mnie wtedy powstrzymało, żeby ze sobą nie skończyć – wspomina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czekało go jeszcze najtrudniejsze – rozmowa z rodziną. - Zakażenie chciałem trzymać w tajemnicy, ale po prostu się nie dało. Mieszkałem wtedy w rodzinnych Kielcach, a na leczenie HIV musiałem dojeżdżać do specjalistycznego szpitala do Krakowa. Nie dało się tego ukryć. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem moich braci tak załamanych i pierwszy raz w życiu widziałem aż tak przerażoną moją matkę. Wycierała po mnie każdą szklankę, każdy widelec… Tak bała się, że mogę zarazić ją lub kogoś z rodziny, że musiałem zabrać ją ze sobą do lekarza. Od lekarza usłyszała: ''Pani syn nie zrobi pani krzywdy''. W sumie to nie mam do niej o to pretensji, bo była nieświadoma – przyznaje Karol.
Jak sam mówi, dziś ma prawie 100-procentową pewność, kiedy mógł zostać zarażony. Opowiada też o objawach, które wtedy zarówno dla niego, jak i dla lekarzy wydawały się ''zwykłym przeziębieniem''. - Parę miesięcy po otrzymaniu diagnozy zdałem sobie sprawę z tego, że miałem taki tydzień, podczas którego nie mogłem ruszyć się z łóżka. Pojawiła się gorączka, ostre dreszcze, telepało mną - przypominam, że to był środek lipca, bardzo gorące lato, a ja czułem się tak, jakby rozwalała mnie grypa. Lekarze nie wiedzieli, co mi jest, stwierdzili, że to zwykłe przeziębienie. Dostałem antybiotyki, ale przez cały tydzień myślałem, że zejdę. Potem wszystkie dolegliwości przeszły, wróciłem do normalnego życia. To mogły być objawy HIV, to mogło być to – przyznaje.
O tym, że Karol ma HIV, wiedziała garstka osób. – Kiedy poszedłem do lekarza, usłyszałem, żeby o zakażeniu powiedzieć tylko byłym i potencjalnie przyszłym partnerom seksualnym. Lekarz stwierdził, żeby całej reszcie nie mówić. Rozumiem, że pewnie chodziło mu o moje bezpieczeństwo, o to, żebym nie został narażony na ostracyzm, ale już wtedy pomyślałem sobie: Co? Ale jak to? Mam nikomu nie mówić, dlaczego? Ja od dziecka byłem niepokorny, zawsze wkurzało mnie, gdy ktoś mówił, że czegoś nie można, że czegoś nie należy robić, nie wypada… - wspomina Karol.
Podobne ''zalecenia'' usłyszał też od bliskiego znajomego i właśnie to ostatecznie utwierdziło go w przekonaniu, że musi powiedzieć całemu światu. – Nie żałuję tej decyzji. O swoim zakażeniu oficjalnie opowiedziałem 1 grudnia w Światowy Dzień AIDS. Najbardziej zszokował mnie fakt, że nie spotkało mnie z tego powodu nic złego. Byłem zaskoczony, że można powiedzieć o HIV głośno i nic się złego z tego powodu nie dzieje – wspomina.
Tak było na początku. W 2020 roku Karol założył TikToka o nazwie @rocknkarol. – I się zaczęło. Wylał się na mnie hejt, ale te lata życia z wirusem HIV sprawiły, że miałem na to wywalone, nauczyłem się tym nie przejmować, zwłaszcza gdy hejt pochodził od anonimowych internautów – bez twarzy, bez imienia, bez nazwiska – mówi stanowczo.
Karol postanowił grać w otwarte karty bez względu na wszystko. Swoim nowym partnerom o zakażeniu wirusem HIV mówił już na samym początku znajomości. - Albo biorą mnie takiego, jaki jestem, albo się żegnamy – podkreśla. Jak zareagował jego obecny chłopak? Spokojnie, dojrzale. Chciał dowiedzieć się więcej o wirusie HIV. Są razem już od 6 lat.
Zdarzały się jednak sytuacje, w których za swoją szczerość musiał zapłacić. HIV kilka razy stał się ''pretekstem'' do zwolnienia go z pracy i chociaż oficjalnie nikt nigdy mu tego nie powiedział, to Karol czuł, że to właśnie przez zakażenie. Do osobliwej sytuacji doszło też np. w gabinecie dentystycznym, był to jednak odosobniony przypadek, chociaż Karol potwierdza, że od zakażonych osób często słyszał o przejawach dyskryminacji, które mają miejsce w placówkach medycznych.
Brak rzetelnej wiedzy pogłębia stygmatyzację osób z wirusem HIV, potęguje absurdalny strach i utrwala stereotypy. Z tym Karol postanowił raz na zawsze rozprawić się za pośrednictwem TikToka @rocknkarol. Chce, by ludzie zrozumieli, że życie z wirusem HIV nie różni się od życia osób, które nie mają HIV.
- Gdyby nie to, że codziennie o godzinie 12:00 muszę brać jedną tabletkę, to nawet nie pamiętałbym, że mam HIV. To zawsze najbardziej dziwi ludzi, że nie jestem przykuty do łóżka, że chodzę, że nie wyglądam jak Tom Hanks w ''Filadelfii''. Z HIV się po prostu żyje, bez jakichś większych problemów – przyznaje.
- Wyniki mam całkiem niezłe, a lekarze uważają, że gdyby nie HIV, to byłbym okazem zdrowia. Może czasem szybciej się męczę, łatwiej się przeziębiam, bo jednak jest to stan, który wpływa na organizm, ale nie w takim stopniu, żebym musiał rzucać pracę czy zmieniać wszystkie przyzwyczajenia. Jedyne, co musiałem zrobić, to zrezygnować z niektórych napojów i pokarmów, które mogą wchodzić w interakcje z lekami. Taka ciekawostka - osoby na terapii antyretrowirusowej do końca życia nie zjedzą grejpfruta – dodaje.
Leczony HIV to szansa na długie i szczęśliwe życie. Niestety, wiele osób nawet nie wie, że może mieć tego wirusa. Wszystko dlatego, że Polacy się nie badają, a wirus HIV usypia czujność, bo nawet przez dekadę może nie dawać żadnych wyraźnych objawów. W tym czasie doprowadza do rozwoju AIDS.
- Niestety, w Polsce mniej niż 5 proc. osób bada się na obecność wirusa HIV. Gdy o tym mówię, najczęściej słyszę: ''Ja się nie badam, bo mnie to nie dotyczy''. Ludzie nie mają świadomości, że AIDS jest bliżej niż im się wydaje. Wirus HIV został zamieciony pod dywan i sklasyfikowany jako choroba ćpunów, gejów i prostytutek i tak to już zostało do dzisiaj. To nie jest temat, o którym ludzie chętnie rozmawiają. Sporo złego zrobiła też w tym temacie popkultura i sposób, w jaki wirus HIV jest pokazywany. Takie filmy jak ''Filadelfia'' czy serial ''Bo to grzech'' też nie zrobiły mu dobrze. Pokazuje się w nich wirusa HIV jako mordercę, jako zło, które wyrządza nie wiadomo jak wielką krzywdę i na tym koniec. Brakuje produkcji, które pokazałyby, że z wirusem można żyć normalnie, a o tym trzeba mówić i ja to robię za pośrednictwem m.in. TikToka – podsumowuje Karol.