Joanna Ślesińska z córką Kornelką© Licencjodawca

"Kornelka ma w sobie coś, co przyciąga innych, uśmiechem topi najtwardsze serca"

Katarzyna Gałązkiewicz
Katarzyna Gałązkiewicz

Joanna Ślesińska wraz z mężem i dziećmi mieszka w Edynburgu. Jest mamą 6-letniej Kornelki z zespołem Downa oraz 11-letniego Kacpra. O swoim życiu chętnie opowiada na blogu zatytułowanym "Rodzinka z zespołem" oraz na Instagramie. Joanna mówi nam o misji, jaką jest dla niej oswajanie ludzi z lękiem przed dziećmi z zespołem Downa oraz reakcjach internautów na jej aktywność w mediach społecznościowych.

Katarzyna Gałązkiewicz: Jak wygląda codzienne życie i opieka nad dzieckiem z zespołem Downa?

Joanna Ślesińska: Wbrew pozorom życie codzienne wygląda całkiem normalnie. Jest więcej codziennej pracy naszej i terapeutów, ale staramy się, by dzień Kornelki wypełniony był przede wszystkim radością i beztroską. Jest czas na naukę i jest czas na zabawę.

Dziecko pozostaje dzieckiem bez względu na liczbę chromosomów i ma podobne potrzeby. I my widzimy w naszej córce najpierw dziecko, a jej zespół jawi się w tle. Jest może więcej tłumaczenia, więcej pokazywania świata i wyjaśniania jego funkcjonowania, ale tak naprawdę dla nas dbanie i opieka nad Kornelką niczym się nie różni od dbania i opieki nad Kacprem, gdy był w jej wieku.

Kiedy się pani dowiedziała o tym, że dziecko urodzi się z zespołem Downa, przed porodem czy po?

- O wadzie genetycznej wiedziałam już w ciąży. W 13. tygodniu ciąży po teście PAPP-A było podejrzenie zespołu, a w 16. tygodniu po wykonaniu testu Harmony, prawdopodobieństwo wzrosło do 99 proc. Cieszę się, że wiedziałam wcześniej. Miałam czas na poukładanie sobie wszystkiego w głowie, zanim Kornelka pojawiła się na świecie.

Czy Kornelka jest świadoma swojej odmienności?

- My ją wychowujemy tak, by nie czuła się inna. Dla nas nie jest inna, traktujemy ją równo. Różnice za to pewnie będą kreślić inni ludzie, ponieważ będą stwarzać ograniczenia.

Jesteśmy pogodzeni z jej zespołem i akceptujemy go. Nigdy nie ukrywaliśmy tego, że nasza córka ma zespół przed innymi i nie ukrywamy tego przed nią samą. Ale na tę chwilę Kornelia nie jest świadoma tego, że ma zespół Downa. Jest po prostu sobą - przebojową 4-latką z pełną gamą emocji.

Jaka jest reakcja społeczeństwa czy rówieśników na dziecko z zespołem Downa?

- Mieszkamy w Szkocji, bardzo tolerancyjnym kraju, gdzie nie kategoryzuje się ludzi, bo teoretycznie czymś się różnią. Tutaj ludzie reagują na Kornelkę pozytywnie i jest to autentycznie szczera reakcja. I nie ma tu granicy wiekowej. Mało kto nie odwzajemni jej uśmiechu, czy jej nie odmacha, albo nie odpowie na jej "hej". Kornelka ma w sobie coś, co przyciąga innych, uśmiechem topi najtwardsze serca. Moja córka ma dar zjednywania sobie ludzi. Podobnie jest z dziećmi w przedszkolu. Witają się z nią, przytulają, służą pomocą i traktują jak swoją. Nie widzą różnic.

Jakie są relacje pani syna Kacpra z Kornelką?

- Kacper bardzo kocha siostrę, jest dla niej opiekuńczy, troskliwy i wyrozumiały. Mimo 5 lat różnicy, lubią spędzać ze sobą czas, bawić się i wygłupiać. Kacper podciąga Kornelię w wielu umiejętnościach, często nieświadomie, bo ona jest wpatrzona w brata jak w obrazek i go po prostu naśladuje, ucząc się wielu nowych rzeczy. Mnie ich relacja bardzo rozczula, chciałabym, by Kacper był dla siostry takim wsparciem również w przyszłości.

Obawia się pani przyszłości Kornelki?

- Jest wiele niewiadomych i chyba ta niepewność jest największą obawą, ponieważ nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości. Staram się zrobić wszystko, by te obawy zmniejszyć. Samodzielność Kornelki i jej dobre funkcjonowanie w społeczeństwie jest dla nas priorytetem. Angażujemy wiele sił i środków, by Kornelia miała dobry start. Wierzymy, że te wszystkie terapie, zajęcia z logopedą, ćwiczenia w domu i ich ciągłe dzień w dzień powtarzanie czy integracja z innymi przyniesie zamierzone efekty i będzie dla niej mocnym fundamentem pod przyszłość.

Chciałabym, żeby Kornelia była samodzielną, mądrą, pewną siebie kobietą, która będzie realizowała swoje cele i pasje, bez żadnych ograniczeń. Widzę ją także jako kobietę z dużym poczuciem własnej wartości, gdzie żaden niepochlebny komentarz, krytyka czy byle niepowodzenie nie wpłynie na jej opinie. Teraz codziennie pracuje nad tym, by w Kornelce zaszczepić miłość do siebie, by znała swoją wartość.

Prowadzi pani konto na Instagramie, gdzie dzieli się pani życiem swoim i Kornelki. Z jaką reakcją obserwatorów najczęściej się pani spotyka?

Najczęściej jest to pozytywna reakcja. Osoby, które są z nami, bardzo nam kibicują, wspierają dobrym słowem. Są z nami na dobre i złe. Dali mi ogrom wsparcia i podnosili na duchu, gdy Kornelka walczyła o życie po operacji serca. Nigdy im tego nie zapomnę, codziennie jestem wdzięczna za to, jakich wspaniałych i mądrych ludzi wirtualnie zgromadziliśmy wokół siebie. Niezmiennie cieszy mnie ta sympatia.

Niestety, sporadycznie, ale jednak zdarza się hejt. Zazwyczaj ktoś z nieprawdziwego konta obraża moją córkę. Jeszcze wcześniej, na początku mojej drogi jako mamy dziecka z zespołem Downa, każdy komentarz czy wiadomość bardzo przeżywałam. Teraz jest inaczej, przeczytam te nienawistne słowa i o nich zapominam. Znam wartość Kornelii, a tych ludzi, co to piszą, jest mi żal. Łatwo im przychodzi hejtowanie niewinnego dziecka, a tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co jest komu pisane.

Poprzez swoją aktywność w mediach społecznościowych łamie pani stereotypy o zespole Downa, zmniejsza uprzedzenia i uczy akceptacji osób dotkniętych tą wadą.

- Moim mottem są słowa: "Nie mogę zmienić ciebie dla świata, ale mogę zmienić świat dla ciebie" i małymi krokami, każdego dnia, przybliżam się do zmiany tego świata dla Kornelki i innych dzieci z zespołem. Taką mam przynajmniej nadzieję, że przez to moje uświadamianie na temat zespołu i przez mój bagaż doświadczeń, pomagam również innym dzieciom i ich rodzinom. Staram się oswajać, edukować i szerzyć tą świadomość na temat zespołu, odczarowywać mity na jego temat. Z rożnym skutkiem i dostaje wiele wiadomości z podziękowaniem za otworzenie oczu i serca na zespół. Ludzie się przestają bać. Cieszy mnie to ogromnie, bo to oznacza, że ta moja misja ma sens.

Zdjęcia, które pani publikuje, są piękne, a Kornelka zawsze jest na nich szczęśliwa. Ale czy zdarza się, że ma pani też jakieś kłopoty wychowawcze?

- Oczywiście, nie zawsze jest kolorowo. Zespół tylko dokłada nam problemy innego formatu. Prób wytłumaczenia pewnych spraw i zachowań jest dużo, córce potrzeba więcej czasu na ich wyjaśnienie i nauczenie. Kornelka jak każde dziecko przechodzi bunty, teraz jesteśmy na etapie "wszystkiego na nie". To nie ułatwia nam porozumiewania się. Choć zmartwień jest na co dzień dużo i przypuszczam, że im Kornelia będzie starsza, tym będzie ich przybywać, to staram się mimo wszystko z optymizmem patrzeć na to, co nas czeka. A gdy mam gorszy czas, ogarnia mnie niemoc, przypominam sobie, że mało brakowało, a mogłoby jej z nami nie być. Wtedy dziękuję za nią i doceniam, że jest, że ma w sobie tyle woli życia i walki. Poza tym Kornelia wyczuwa te moje słabsze momenty, oplata mi wtedy szyję swoimi małymi rączkami i się przytula. Czy może być piękniej?

Źródło artykułu:WP abcZdrowie

Wybrane dla Ciebie

"To było moje osobiste dno"

"To było moje osobiste dno"

ZLUDZKATWARZA.ABCZDROWIE.PL

Tak piją Polacy pracujący zdalnie

Tak piją Polacy pracujący zdalnie

ZLUDZKATWARZA.ABCZDROWIE.PL

Po pierwsze pozory. Oto jak piją Polki

Po pierwsze pozory. Oto jak piją Polki

ZLUDZKATWARZA.ABCZDROWIE.PL

Czy czerwone wino jest dobre dla serca?

Czy czerwone wino jest dobre dla serca?

ZLUDZKATWARZA.ABCZDROWIE.PL

"Uśmiech prosecco". Stomatolog ostrzega

"Uśmiech prosecco". Stomatolog ostrzega

ZLUDZKATWARZA.ABCZDROWIE.PL